To opowiesc o tym, co wydarzylo sie w Smolensku tuz po katastrofie, gdy bieglismy w strone szczatkow samolotu, wierzac, ze jednak ktos przezyl. O tym, co dzialo sie tam przez kilka nastepnych dni. O tysiacach Rosjan, ktorzy dzien i noc przychodzili, by zlozyc bialo-czerwone kwiaty. O wciaz zadawanym pytaniu: Jak to mozliwe? O niezwyklym, milczacym pozegnaniu prezydenta na pustym lotnisku i o tlumach stojacych na trasie przejazdu konduktu z Okecia do palacu Namiestnikowskiego. O ludziach, ktorzy byli tam takze potem, gdy miasto zamieralo, patrzac na dziesiatki kolejnych trumien. O tym, jak po kilku godzinach od zapalenia pierwszej swieczki na Krakowskim Przedmiesciu zaplonely ich tam tysiace. O pogrzebach, ktore okryly zaloba tyle polskich miast.
Nikt nie wie, co w nas zostanie z tych niezwyklych dni. Czy bedziemy lepsi? Czy bedziemy inni? Ale na pewno warto te dni pamietac.